Nauka ludzi w przedziale wiekowym 20-30 lat to trudne wyzwanie. To pokolenie żyje w pędzie, nie ma na nic czasu, a widoczne efekty swoich działań chciałoby mieć natychmiast. Jak do nich podejść?
Młody dorosły + brak czasu + lektor pasjonat - to musi wypalić.
Współczesny młody dorosły, jaki jest ?
1. zabiegany,
2. super-ambitny,
3. skoncentrowany na swoich różnorodnych hobby,
4. goniący za nowościami,
5. fashionista - gadżeciarz,
6. zbombardowany ''całym światem'' , który go otacza,
7. kochający wolność codzienną,
8. nastawiony na (ciągłe, nieustępliwe) ulepszanie swojego ANGIELSKIEGO.
Tak ja to widzę, tacy są moi klienci, młodsi dorośli (20-30) oraz ci starsi - wiekowo wzwyż. Każdego cechuje jedno - chęć pojęcia tysięcy słówek, nabycia ich dobrej wymowy, zrozumienia niezliczonych pojęć gramatycznych, oraz fraz i kolokacji...
Teoria i wyobrażenia o perfekcji nauczania młodych dorosłych są piękne, nieskazitelne...a praktyka?
Codzienność pokazuje, iż nieustanny brak czasu, zmiany terminów, tysiące innych zobowiązań burzą to, co ja pasjonatka nauczania języka angielskiego mam w głowie - wspaniała pamięć - wyćwiczona, wyśmienite odręczne pisanie w kajetach, drobne szczegóły, chęć szybkiego wbijania wiedzy do głowy - doświadczam tego codziennie. Nie mogę pogodzić się z faktem że ten MÓJ angielski przepływa tak szybko i niezauważenie przez palce studentów - ja tym żyję - oni nie mogą uczyć się po macoszemu. Ja na to nie pozwolę...
Co oferuję starszym i młodszym dorosłym?
Konkrety! Po pierwsze, podręczniki Direct Method for English (9 poziomów) - ubóstwiam - dają mi i nam konwersacje (to czego każdy wymaga ode mnie i od siebie) na każdych zajęciach, czyli tryb pytanie - odpowiedź, pytanie - odpowiedź . Wcale nie odbywa się to mechanicznie, tylko naturalnie z uśmiechem, z "wtykaniem" chwilowo zapomnianych słów do ust. Z upływem czasu pojawia się płynność mówienia. Po drugie, są to frazy, wyrażenia, "utarte" zwroty – kolokacje. Wpajam je w formie ustnej analizy, formie POL - ANG czy ANG – POL (to nieważne) - ten drugi wariant niemniej jednak zawsze łatwiejszy. Zawsze przepytuję z zajęć na zajęcia. Po trzecie, nauka praktycznej gramatyki od dziada pradziada, niech ktoś powie że nie jest ważna! Robiona na przykładach zdań, praktycznie zawsze po angielsku, z markerami w ręku, aby ją dodatkowo zobrazować. Ekspresyjnym głosem trafiam do wszystkich, wiem to.
Nie wyobrażam sobie zajęć bez tajemniczo brzmiących flashcards'ów. One są wizualizacją tych wszystkich słów, które jedynie brzmią. Każdy, bez względu na wiek, je uwielbia. Mam ich parę setek i sprawdzają się choćby w opcji ''memory game'', czy ''what is missing''...? Rozbudzają koncentrację, zainteresowanie, lepszą pamięć. Kolejna istotna sprawa to tłumaczenia zdań, które opracowuję, aby uwzględniały słownictwo, które chcemy utrwalić, ale też poszerzyć o nowe, kolejne, potrzebne, niezastąpione, tak przez nas cenione, by wspinać się na wyżyny języka. No i po szóste, ostatnie, najważniejsze...większość moich zajęć , całe 60 ''naszych'' minut łączy w sobie wszystko to, co nakreśliłam wyżej. Mieszanka wybuchowa, nudy nie ma. Jest za to różnorodność, ceniona przez każdego z osobna.
... I niech mój student powie, Miss Teacher dziś nie przyjdę, nie mogę, będę ... kiedyś. On wie, co go czeka ;) MIX umiejętności w drodze do perfekcji, bycia lepszym, rozwoju pod każdym względem językowym, jaki mogę mu zapewnić w dobie ''utartego'' zwrotu - NIE MAM CZASU!
autor: Eliza Pytel, Tłumaczka i Lektorka języka angielskiego Dyrektor Centrum Językowego Magic English >> Facebook