Korepetycje często kojarzą się z przedmiotami szkolnymi. W naszym serwisie mamy jednak wielu korepetytorów, którzy dzielą się wiedzą z innymi ze swoich... pasji. Monika Szymanek-Szawracka uczy innych jazdy na rolkach i łyżwach. - Znalazłam coś w czym czuję się najlepiej i mam nadzieję, że ta przygoda będzie długo trwała - mówi nam pani Monika.
Od jak dawna uczy Pani innych jeździć na rolkach i łyżwach?
Nie pamiętam dokładnie, uczyłam praktycznie od zawsze. Na początku było to w formie drobnych podpowiedzi. Często do mnie ludzie podchodzili czy to na łyżwach czy na rolkach i się pytali, jak hamować albo jak zrobić piruet. Dawało mi to radość, że wskazówki im pomagały i dzięki temu pojawiał się uśmiech na ich i mojej twarzy. Wtedy wpadłam na pomysł, by zrobić uprawnienia instruktorskie. Uprawnienia z łyżwiarstwa figurowego zrobiłam w 2012 roku, z rolkarstwa/wrotkarstwa w 2017 roku.
Dlaczego akurat rolki?
Najpierw były wrotki, a potem rolki. Doskonale pamiętam swoje początki :). Miałam czarno niebieski sprzęt z supermarketu i sama nauczyłam się jeździć. Bardzo mi się to spodobało. Jak na tamte czasy – nie było trenerów czy instruktorów w Lublinie, każdy uczył się sam. Z tamtego okresu pamiętam jedną sytuację, która uświadomiła mi jak ważne są zabezpieczenia na rolkach, wywaliłam się i zjechałam na kolanach z górki po betonie. Gdyby nie ochraniacze… zapewnie bym miała pięknie rozwalone kolana.
Skąd pomysł, aby dawać z tych "przedmiotów" lekcje?
Kiedy już uzyskałam uprawnienia – zaczęłam szukać rożnego rodzaju promocji, reklamy. Utworzyłam swoją stronę na facebooku, napisałam ogłoszenia na rożnych portalach i tak natknęłam się na e-korepetycje.net, od razu znalazłam zakładkę łyżwiarstwo i rolki - umieściłam informacje o lekcjach. Dzięki temu często ludzie do mnie dzwonią.
Pamięta Pani pierwszą lekcję, którą Pani udzieliła?
Pierwszą lekcję dałam moim koleżankom i kolegom z niedosłuchem. Zrobiłam dla nich darmowe zajęcia, gdyż chcieli zobaczyć i spróbować jazdy na łyżwach. Sama mam wadę słuchu i przyznaję się, ze po cichu marzyłam wciągnąć kogoś „swojego” w ten łyżwiarski świat ;).
Czy Pani znajomi jeżdżący też uczą innych?
Tak, w Lublinie rolkarze się trzymają razem i dają warsztaty z nauki jazdy na rolkach. Organizowane są często nightskatingi, a przed nimi np. nauka hamowania. Powstała także szkółka rolkarska Rollub, w której również uczę. Powoli zaczyna się to rozkręcać. Zaś jeśli chodzi o łyżwiarstwo – znajomi często wpadają na ślizgawkę i wzajemnie sobie pomagają. To jest bardzo fajne – integracja i wspólnie spędzony czas z innymi pasjonatami.
Najczęściej uczy Pani młodsze osoby czy starsze?
Najczęściej uczę dzieci. Najmłodsza uczennica ma 3 latka i jest moja córeczką :). Najstarsza moja uczennica to mama trójki dzieci, świetnie jeżdżąca figurowo i trzymająca super formę. Patrzę na nią i sama bym chciała w wieku 60 lat tak dobrze się trzymać i mieć w sobie tyle energii. Uczyłam też starszych panów - po 60-tce, którzy chcieli nauczyć się podstaw dla swoich wnuków. Muszę przy tym podkreślić, że bardzo dobrze im szło.
Pasja stała się pełnoetatową pracą czy lekcje są tylko dodatkowym dochodem?
Można tak powiedzieć, że łyżwy i rolki to praca na pełny etat, dająca ogrom satysfakcji. Znalazłam coś w czym czuję się najlepiej i mam nadzieję, że ta przygoda będzie długo trwała. Spotykałam się z doradcami zawodowymi i każdy mówił, że nie widzi mnie w pracy za biurkiem, że muszę mieć dynamiczną i stale rozwijającą się pracę. Do tego uwielbiam podróżować i wyjeżdżać na różnego rodzaju szkolenia, warsztaty i eventy.