Wydawać by się mogło, że zarówno rodzicom, jak i nauczycielom przyświeca jeden i ten sam cel, czyli prawidłowe wychowanie dziecka i przygotowanie go do dorosłego życia poprzez danie odpowiedniego wykształcenia. Niestety często okazuje się, że cele rodzica i nauczyciela bardzo różnią się od siebie, a obie te strony prowadzą ze sobą regularną wojnę.
W obecnych czasach rodzic bardzo często nie ma zaufania do umiejętności wychowawczych i edukacyjnych nauczyciela w szkole. Z czego to wynika i z jakimi sytuacjami można się spotkać?
Nauczyciel z przypadku, ja tu tylko uczę…
Niestety, powiedzmy sobie szczerze, w wielu szkołach można trafić na nauczycieli, którzy wybrali ten zawód nie z pasji, a trochę z przypadku, na podstawie skończonych studiów. Jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu studia pedagogiczne kończyły osoby, które czuły powołanie do nauczania. Obecnie do szkół trafiają młodzi nauczyciele, którzy skończyli studia pedagogiczne, bo na inny wymarzony kierunek się nie dostali. Od takiego nauczyciela nie można wymagać zaangażowania ani „drygu” pedagogicznego. Oczywiście absolutnie nie generalizujemy. Nadal wielu nauczycieli to pasjonaci, którzy wybierają ten zawód z powołania. Jeżeli jednak nauczyciel ogranicza się tylko to poprowadzenia lekcji według założonego z góry programu i nie potrafi lub nie chce dojrzeć pozostałych aspektów wynikających z pracy z dzieckiem, to nie będzie on wzbudzał szacunku i zaufania wśród rodziców. Przyjęło się, że to do rodziców należy wychowanie swojego dziecka, zaś nauczyciel ma jedynie przekazywać wiedzę. I tu pojawiają się dwa skrajne obozy. Rodziców i nauczycieli, którzy faktycznie w pełni się z tym zgadzają oraz tych, którzy mają zgoła odmienne zdanie. Najgorzej, gdy dojdzie do starcia pomiędzy jednostkami wyznającymi przeciwne poglądy. Co z tego może wyniknąć?
Nie będziesz mi mówić, jak dziecko wychować…
To klasyczna sytuacja, gdy nauczyciel troszczy się zarówno o sferę edukacyjną dziecka, ale również interesuje się sytuacją rodzinną ucznia oraz zabiera głos na temat jego zachowania w szkole. W opozycji zaś znajduje się rodzic, który wychodzi z założenia, że szkoła to jedynie miejsce, gdzie dziecku ma być „podana” odpowiednia dawka wiedzy i nic innego nie powinno nauczyciela interesować. Zatroskany nauczyciel próbuje przekazać rodzicom pewne spostrzeżenia dotyczące ich pociechy, jej zachowania w społeczności szkolnej i na lekcjach. Odpowiedzią rodzica jest z reguły atak. Atak wynikający po pierwsze z naturalnej obrony swojego potomstwa, ale również atak, ponieważ rodzic nie dopuszcza do siebie informacji, że jego idealne dziecko może nie być takie idealne. Należy pamiętać, że nasza pociecha może zupełnie inaczej zachowywać się w domu, przy rodzicach czy rodzeństwie, a zupełnie inaczej w środowisku szkolnym, gdzie otacza je setka rówieśników. Aniołkowi czasem pojawiają się różki. Dlatego ważne jest, aby w spokoju wysłuchać, co ma nam do przekazania nauczyciel, pedagog i odpowiednio zareagować. Podjęcie odpowiednich kroków wychowawczych zarówno przez nauczyciela, jak i rodzica, stanowi sygnał dla dziecka, że faktycznie jego zachowanie jest nieakceptowalne społecznie. Nie czepia się już tylko upierdliwy belfer, ale również popiera go mama i tata.
Moje dziecko jest super zdolne…
Kolejną sytuacją, jaką można spotkać na linii rodzic – nauczyciel, jest podważanie autorytetu nauczyciela w aspekcie wystawianych ocen. Wiadomo, że każdy rodzic chciałby, aby jego dziecko miało same celujące oceny. Ale niestety tak nie jest. Zdarzają się rodzice bardzo ambitni, którzy wymagają od swoich pociech tylko najwyższych not za naukę, a każde niepowodzenie w szkole traktują jako „nauczyciel się na ciebie uwziął, zrobię z tym porządek”. I tak oto dochodzi do sytuacji, gdy na szkolnym korytarzu można spotkać rodzica wykłócającego się o ocenę swojego dziecka. Owszem, należy kontrolować postępy w nauce i na bieżąco śledzić kartę ocen, jednak roszczeniowa postawa w przypadku wystawienia słabej oceny nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli dotychczas syn czy córka przynosili same szóstki i piątki, a nagle wpadła ocena mierna, awantura z nauczycielem niczego nie załatwi. Dobrym rozwiązaniem jest umówienie się na spotkanie z pedagogiem i przeanalizowanie zakresu materiału, z którego powinęła się dziecku noga. Słaba ocena nie oznacza, że nauczyciel wystawił ją specjalnie, na złość wszystkim. Pamiętajmy, że złe oceny dzieci to w pewnym sensie porażka nauczyciela. Spokojna rozmowa pozwoli ustalić, czy był to jednorazowy „wypadek” wynikający z braku przygotowania się do sprawdzianu, czy jest to sygnał większych problemów. Dzieci dojrzewają, zmieniają się, podlegają wpływom różnych grup społecznych. Spróbujmy ustalić wraz z nauczycielem, czy nic niepokojącego nie dzieje się w otoczeniu pociechy (zarówno w szkole, jak i w domu), co mogłoby negatywnie wpłynąć na proces edukacyjny.
Zaufajmy nauczycielowi, on też pragnie dobra naszego dziecka
Współpraca pomiędzy nauczycielem a rodzicem jest podstawą zarówno w procesie wychowawczym, jak i edukacyjnym młodego człowieka. Pamiętajmy, że dzieci spędzają ponad połowę swojego dnia w szkole (a czasem i dłużej) i to nauczyciel widzi, w jaki sposób uczeń zachowuje się wśród rówieśników, jak radzi sobie ze stresem i z czym może mieć problem. Wysłuchanie argumentów i uwag pedagoga nie oznacza, że w pełni musimy się z nimi zgodzić. Pozwala jednak na poznanie naszej latorośli z tej drugiej, szkolnej strony. Szczera rozmowa, zamiast wzajemne atakowanie się, to możliwość ustalenia potrzeb dziecka i podjęcie odpowiednich działań, aby w dalszym życiu było mu łatwiej.
A na koniec krótka historia…
Pewien uczeń zmienił miejsce zamieszkania (przeprowadził się do innego miasta), co oznaczało konieczność zmiany szkoły. O ile wcześniej uczeń był uczniem wzorowym jeżeli chodzi o naukę i zachowanie, o tyle w nowej szkole zaczęły pojawiać się problemy. Na pierwszym zebraniu mama usłyszała, że dziecko się nie uczy, nie słucha, przeszkadza, a wręcz bywa opryskliwe i pyskuje nauczycielom. Było to o tyle zastanawiające dla matki, gdyż w domu nie zauważyła żadnej zmiany w zachowaniu pociechy. Nauczyciel świadomy, że uczeń jest nowy, postanowił szukać rozwiązania, a nie ograniczyć się do wpisywania uwag i wezwania rodziców na dywanik. Matka również nie negowała uwag nauczyciela zapierając się, że z pewnością przesadza on w swojej ocenie. Na lekcje nauczyciel zaprosił nawet szkolnego pedagoga, który „po cichu” obserwował ucznia. Obserwacje dotyczyły również przerw szkolnych. Po wielu próbach rozmów nauczyciela i matki z dzieckiem okazało się, że ów uczeń „miał swój plan”. Plan polegał na tym, że przestanie się w nowej szkole uczyć, zacznie sprawiać problemy wychowawcze, aby w ten sposób „zmusić” rodziców do ponownej przeprowadzki i powrotu do swojej starej szkoły i kolegów.
Gdyby nie pilne obserwacje nauczyciela, jego zaangażowanie oraz pełna współpraca w tym przypadku z rodzicami, dziecko prawdopodobnie czułoby się nadal obco w nowej szkole i sprawiało coraz większe problemy. Praca ze strony nauczyciela podczas lekcji i przerw, rozmowy z pedagogiem szkolnym oraz wsparcie tych działań po stronie rodziców sprawiły, że obecnie uczeń z przyjemnością chodzi do szkoły i zniknęły wszelkie problemy wychowawcze. A co by było, gdyby matka nie przyjęła do wiadomości skarg na swoje dziecko i za wszelką cenę starała się je wybielić…? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.
Autor: Magdalena Florczyk - zawodowo specjalista od Social Media i kontaktów z klientem w firmie Wake App. Z wykształcenia ekonomista i niedoszły technolog żywności. Prywatnie, mama 9-latka, zafascynowana psychologią marketingu oraz zgłębiająca techniki efektywnego uczenia się, szczególnie potrzebne w nauce z dziećmi.