Czy muzyka w szkole jest potrzebna? Jak i kiedy rozwijać należy swoje talenty muzyczne? Dlaczego wiek członków zespołu muzycznego nie ma znaczenia? O pasji i miłości do muzyki, która uwrażliwia młode pokolenie i rozwija w nich umiejętność słuchania rozmawialiśmy z Michałem Janickim, założycielem najmłodszego zespołu rockowego „Krew, Pot i Łzy”.
Michał Janicki - Absolwent szkoły muzycznej II stopnia w klasie gitary oraz Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego na Kierunku Edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej. Swoje zainteresowania rozwija dwutorowo jako czynny muzyk, gitarzysta, perkusista, producent oraz jako nauczyciel muzyki w Szkole Podstawowej nr 33 w Olsztynie. Razem z żoną Tamarą Janicką prowadzi Szkołę Muzyczną Casio. Zwycięzca międzynarodowego konkursu Boss loop Contest. Laureat konkursu na najlepszą lekcję muzyki w Polsce w 2018 roku.
Jak zaczęła się Pana przygoda z muzyką i kiedy narodził się pomysł na zostanie nauczycielem muzyki w szkole? Czy to było marzenie z dzieciństwa?
Moja przygoda z muzyką zaczęła się od zupełnie innych moich zainteresowań z czasów pierwszych klas szkoły podstawowej. Interesowałem się okrętami wojennymi i wszystkim, co było związane z morzem. Wtedy też zacząłem prenumerować magazyn „Żagle”. Tam natomiast była rubryka z szantami. A przy słowach piosenek wstawione były dziwne litery, które mnie bardzo zastanawiały. Mój starszy brat grał wówczas na instrumencie klawiszowym i to on mi wyjaśnił co oznaczają. I tak właśnie, przez to zainteresowanie morzem, zaczęła się moja przygoda z muzykowaniem.
W moim domu rodzinnym było pianino, ale ja nie byłem nim zainteresowany. Nie chciałem spełniać ówczesnej ambicji moich rodziców, którzy oczekiwali, że będę grał. Mój starszy brat to robił, czuł taką potrzebę, mnie wtedy jeszcze nie ciągnęło w tą stronę. Dopiero właśnie po tym, jak brat pokazał mi chwyty gitarowe zapisane przy tekstach szant, obudziła się we mnie gdzieś ta pasja do muzyki. Tak trafiłem do ogniska muzycznego, do którego rodzice musieli mnie zawozić do sąsiedniego miasta. Nie było jeszcze wtedy internetu, nie było możliwości nauki grania na podstawie filmików publikowanych na YouTube. Stamtąd już, dzięki mojemu nauczycielowi, trafiłem do szkoły muzycznej.
A potem wszystko potoczyło się już całkiem szybko. Założyłem w swojej miejscowości kilka małych zespołów muzycznych. Mając opuszczony dom po dziadkach, mieliśmy możliwość spotykania się tam na próbach. Tak stałem się też po trochu nauczycielem, a pierwszymi moimi uczniami byli właśnie koledzy z zespołu, którzy nie muzykowali wcześniej. Okazało się, że rola nauczyciela i nauczania innych wyszła ze mnie zupełnie naturalnie.
Uczy Pan muzyki w szkole podstawowej i jednocześnie prowadzi szkołę muzyczną. Jak udaje się Panu pogodzić te dwie rzeczy? Jak właściwie zarządzać czasem i zadaniami, żeby wszystko działało?
Pogodzenie tych dwóch rzeczy nie byłoby możliwe bez mojej wspaniałej i kochającej żony, która także jest nauczycielką muzyki. To ona przede wszystkim zajmuje się w naszej szkole muzycznej „papierkowymi sprawami”, które pochłaniają mnóstwo czasu. Ja natomiast do południa pracuję i uczę w szkole podstawowej. Potem krótka przerwa na obiad i popołudniami zaczynam pracę w naszej szkole muzycznej. Muzyka jest moją pasją, którą starannie pielęgnuję, żeby się nie wypalić w tym zawodzie. Jak na razie udaje mi się to całkiem nieźle. Staram się trzymać balans między pracą zawodową, a życiem prywatnym. Aktualnie trochę odpuściłem i przestałem pracować w weekendy. W ten sposób mam więcej czasu, który mogę spędzać z rodziną.
Kocham to co robię i nie czuję, że „muszę” iść do pracy. Robię to z przyjemnością. Oczywiście, jak u każdego, przychodzą czasem chwile zwątpienia, kiedy włożony wysiłek nie przynosi pożądanych efektów. Z każdym dniem coraz bardziej doceniam wartość muzyki w moim życiu.
Czy prowadzenie własnej szkoły muzycznej pomaga w pracy nauczyciela, czy może odwrotnie - to bycie nauczycielem ułatwiło lub pomogło w założeniu, rozwinięciu i prowadzeniu szkoły muzycznej?
Swoją karierę zaczynałem jako nauczyciel w prywatnych szkołach muzycznych ucząc grać innych na różnych instrumentach. Zwykle zajęcia te odbywały się popołudniami, a czas do południa miałem wolny. Zastanawiałem się, jak go mogę zagospodarować. A że ukończyłem kierunek edukacji artystycznej, który przygotował mnie do prowadzenia zajęć w szkole podstawowej, postanowiłem rozejrzeć się za takim zajęciem. Tak oto zacząłem pracę na dwa etaty, które też zapewniały pewną stabilność finansową mojej rodzinie. W pewnym momencie swojej kariery doszedłem do wniosku, że chciałbym zacząć pracować na własny rachunek. Założyłem własną firmę - szkołę muzyczną. Z pracy w szkole podstawowej oczywiście nie zrezygnowałem :)
Czy muzyka i nauka gry na instrumentach pomaga w uczeniu się z innych przedmiotów?
Na pewno muzyka ma nas ogromny wpływ. Przede wszystkim nauka gry na instrumentach uczy wytrwałości, samodyscypliny i samorozwoju. Ostatnio czytałem sporo na temat takich aspektów jak motywacja a dyscyplina. Moim zdaniem jedno musi współgrać z drugim, a to pomaga nam w różnych dziedzinach życia. W tym również w nauce w szkole.
Pracuje Pan z dziećmi i młodzieżą. Wiadomo, że młodzi ludzie szybciej się dekoncentrują, tracą zapał, poddają się, gdy napotkają trudności. Czy ma Pan jakiś sposób na dotarcie do nich i motywowanie w dążeniu do celu?
Po pierwsze do każdego swojego ucznia podchodzę zupełnie inaczej, bo każdy z nas jest inny. Na pewno nie można nikogo zmuszać, żeby grał. Miałem kiedyś ucznia, który przyszedł do mnie uczyć się gry na gitarze. Usłyszałem wtedy od niego, że żałuje poświęcenia 6 lat na piłkę nożną co spowodowało, że tak późno zaczął uczyć się grania. Ale to pokazuje, że on musiał dojrzeć tego momentu, gdy gra na instrumencie zaczęła sprawiać mu frajdę i odnalazł w tym przyjemność. To właśnie dzięki temu, że zaczął grać w „swoim” czasie, pokochał tę muzykę. Możliwe, że gdyby został zmuszony do tego wcześniej, nigdy muzyki i grania by nie polubił.
Zawsze podkreślam, że na naukę grania nigdy nie jest za późno. Chęć grania dla własnej frajdy i zabawy to już jest wystarczający powód, żeby taką naukę rozpocząć i po prostu na czymś grać.
Także najlepszą i najskuteczniejszą metodą motywacji do grania jest potrzeba własna. Można i należy oczywiście uczniów uwrażliwiać na wszystko, co nas otacza, co jest piękne, na cały nasz świat. Często z tej właśnie wrażliwości rodzi się potrzeba grania.
A w jaki sposób nauczyciel, który pracuje w szkole i ma pod opieką 30-osobowe klasy może budować fajne relacje z uczniami? Czy jest to możliwe? Czy jest to w ogóle potrzebne?
Nawiązanie relacji i wzbudzenie w uczniu sympatii do nauczyciela jest podstawą mojej pracy. Uczniowi trzeba czasem trochę zaimponować. Sam mam dzieci w domu, więc też jestem na bieżąco z młodzieżowym slangiem. Widać, że to, że ja znam niektóre ich zwroty, słówka, powiedzonka, to im imponuje. Ale to też umożliwia nam złapanie lepszego kontaktu i znalezienie wspólnego języka. Poza tym nauczyciel powinien być na bieżąco z tym wszystkim, co się dzieje dokoła, aby móc zrozumieć to młode pokolenie.
Czy istnieje jakiś złoty sposób na to, żeby być dobrym nauczycielem? I kim tak w ogóle jest dobry nauczyciel? Czy każdy może nim zostać?
Dobry nauczyciel powinien mieć szeroko otwarte uszy i oczy, aby widzieć zmiany, jakie zachodzą w otaczającym go świecie ludzi młodych. Musi chcieć zrozumieć uczniów, aby móc do nich dotrzeć. Powinien też mieć motywację i dyscyplinę.
Zdecydowanie nie każdy może zostać nauczycielem. W tym zawodzie potrzebna jest przede wszystkim charyzma. Poza tym trzeba czuć ten zawód, chcieć w nim pracować. Wtedy ta praca jest naprawdę przyjemna. Trzeba się dokształcać, czytać różnego rodzaju materiały dydaktyczne. Niestety, ale szkoły polskie nie są wyposażone np. w takie pracownie muzyczne, jakie można zobaczyć za granicą, jakie my byśmy chcieli mieć. I pewnie jeszcze trochę czasu minie, zanim tak będzie. A dodatkowe wyposażenie klas to możliwość pracy dla dobrego nauczyciela, który będzie szukał sposobów na dotarcie do młodego człowieka z informacją.
Ja mam to szczęście, że w mojej szkole zaufała mi Rada Rodziców i to właśnie z finansowania rodziców mogłem zakupić wybrane przez siebie instrumenty np. ukulele. W ten sposób mamy już 16 instrumentów. To pozwala mi na przeprowadzenie bardzo urozmaiconych form lekcji. Mam też specjalny program z wirtualnym nauczycielem muzyki, który świetnie sprawdza się na zajęciach. Umożliwia ciekawe wprowadzanie poszczególnych partii materiału, ma świetnie zaaranżowane utwory muzyczne. Każda taka rzecz pozwala na tworzenie ciekawych, niestandardowych lekcji, które wciągną tego młodego człowieka w świat muzyki. Bo z muzyką trzeba obcować, trzeba ją czuć, a nie tylko się o niej uczyć.
Na Pana kanale na YouTube można obejrzeć niesamowite występy młodych muzyków. Czasami widać, jak w jednym zespole grają nastolatkowie z dziećmi znacznie młodszymi. Czy trudno jest „zapanować” na taką grupą? Czy znajdują oni wspólny język mimo sporej różnicy wieku?
Kiedyś bardzo się obawiałem łączenia w zespoły dzieci, młodzieży z tak różnych grup wiekowych. Natomiast muzyka jest jedna i ona doskonale łączy ze sobą ludzi. Jeżeli mamy dopracowany jakiś utwór to na spokojnie mogę połączyć swoich uczniów w różnym wieku. Jak to mówią „muzyka łączy pokolenia” i jest to spoiwo bardzo silne.
Czy zdarzyło się, że ucząc muzyki dzieci w szkole podstawowej trafił Pan na prawdziwy talent muzyczny? Czy można, a jeżeli tak to jak, wyłowić takie muzyczne perełki? Czy udało się te osoby zachęcić do dalszego szlifowania swojego warsztatu?
Miałem bardzo dużo przypadków osób, które miały ogromny talent. Niektórym z nich sam go zazdrościłem (śmiech). Są osoby, które nic nie robią z tym darem i takie talenty się marnują. Po prostu nie czują w tym momencie potrzeby ich rozwijania. Są też tacy, którzy kontynuują naukę dalej, rozwijają się. Miałem też przypadki osób, które niekoniecznie miały talent, ale bardzo ciężko pracowały, by móc osiągnąć sukces. Sam w szkole tworzę małe zespoły muzyczne, z którymi występuję na różnego rodzaju apelach, chociażby z okazji zakończenia roku szkolnego. Przywożę wtedy swój prywatny sprzęt muzyczny i dajemy wszyscy czadu.
Czego życzy Pan swoim koleżankom i kolegom po fachu z okazji Dnia Edukacji Narodowej?
Wszystkim nauczycielom życzę przede wszystkim jak najwięcej radości i dobrej energii. Do tego też zdrowia i uśmiechu. Dużej swobody w podejściu do tego, co robią. Żebyśmy my, jako rodzice, zaufali w pełni temu, co robią nauczyciele.
Rozmawiała: Magdalena Procyszyn-Florczyk
Resztę wywiadów znajdziesz w naszym e-booku. Kliknij w obrazek, aby przejść dalej.