Wiele osób nie widzi absolutnie nic złego w ściąganiu. Można powiedzieć, że zjawisko ściągania jest postrzegane bardziej pozytywnie niż negatywnie. Uczeń, który ściąga i udaje mu się to zrobić, zyskuje szacunek innych uczniów za spryt, przebiegłość i umiejętność oszukania systemu. Proceder ściągania tym bardziej uznawany jest za rzecz normalną i powszechnie akceptowalną, gdy osoby publiczne (muzycy czy aktorzy) przyznają się do tego, że sami ściągali.
Młodzież znajduje coraz to nowe pomysły i metody na oszukiwanie i przechytrzenie nauczycieli. Tradycyjne domowe ściągi pisane odręcznie odeszły do lamusa. Teraz dominuje nowoczesność. Telefony, specjalne kalkulatory z możliwością zapisania dodatkowych informacji, kamerki i słuchawki służące do porozumiewania się z osobami z zewnątrz. Internet oferuje niezliczone wręcz zasoby gotowych prac i rozwiązań, które przecież można w tak łatwy sposób pobrać i wykorzystać. Uczniom i studentom wydaje się, że przechytrzyli system i teraz, bez nakładu pracy, mogą bezproblemowo przechodzić przez kolejne etapy nauki. Czy faktycznie?
Jak zaczęło się ściąganie?
Zaczynasz ściąganie w szkole podstawowej, ponieważ nie chce Ci się nauczyć pewnego materiału z matematyki. Wychodzisz z założenia, że jakoś przebrniesz ten dział na ściągach i solennie obiecujesz sobie, że od następnego rozdziału będziesz się już uczył. Jeżeli faktycznie weźmiesz się za naukę to plus dla Ciebie. Jednak nadal pozostanie pewna partia materiału, która nie została zrozumiana, opanowana i przyswojona. Może jeszcze w tej samej klasie, albo w następnej, okazuje się, że ów brakujący element wiedzy jest potrzebny, bo bez niego nie da się rozwiązać kolejnych zadań. Postanawiasz i tym razem ściągać, bo przecież nauki tak dużo, kto by pomyślał nad tym wszystkim siedzieć. Problem zaczyna się nawarstwiać. Dochodzą nowe przedmioty jak fizyka i chemia. Okazuje się, że są bardzo trudne dla ucznia. Obliczanie stężeń czy przekształcanie wzorów fizycznych – to nie do przejścia. Dlaczego? A no właśnie przez ten brakujący element wiedzy, który został „dościągany” w klasach poprzednich na matematyce. Mijają lata, problem rośnie, kolejne porcje wiedzy są trudne do opanowania, bo zabrakło po drodze podstaw. Należy również pamiętać, że przedmioty są ze sobą powiązane, nawet jeżeli wydawałoby się, że tak nie jest. Znacznie łatwiej zrozumieć pewne procesy biologiczne zachodzące w organizmach żywych, gdy opanowany jest materiał z chemii. Ale przecież go nie opanowałeś, bo był za trudny. A trudność wynikała z braków wiedzy z matematyki.
Powiązania pomiędzy przedmiotami i materiałem wykładanym w szkole podstawowej, potem średniej, czy na studiach, można by opisywać jeszcze długo. Chodzi tu jednak o pokazanie, że w momencie, gdy rozpocznie się proces ściągania, trudno go potem zatrzymać. Braki i problemy nawarstwiają się i potrzeba dużo motywacji i czasu, żeby je nadrobić. A można było tego uniknąć i nie ściągać!
Jeszcze nie tak dawno temu ukończenie studiów wyższych było gwarantem otrzymania pracy. Na początku kariery nikt nie sprawdzał wiedzy, czy umiejętności, jakie młody człowiek wyniósł po latach nauki. Założeniem było, że jeżeli ma „papier” to wiedza została opanowana. Teraz już tak nie jest. Na wielu rozmowach kwalifikacyjnych pracodawca nie patrzy się na rodzaj wykształcenia. Szuka pracownika z konkretnymi umiejętnościami. A jak inaczej zdobyć umiejętności, jeżeli są braki w wiedzy teoretycznej? To trochę jak próbować ugotować pierwszą w swoim życiu zupę bez przepisu.
Konsekwencje ściągania
Powszechnie uważa się, że ściąganie nie szkodzi. Czy aby jednak na pewno? Zobaczmy, jak sobie samemu uczeń szkodzi, ściągając w szkole czy na studiach.
Oduczasz mózg pracy
Ściąganie jest procesem odtwórczym. Treści ze ściągi przepisywane są bezmyślnie, automatycznie. Mózg nie jest pobudzany do pracy, logicznego myślenia i zapamiętywania. Z mózgiem jest podobnie jak z mięśniami. Jeżeli nie jest ćwiczony, traci swoją „elastyczność”. Coraz trudniej będzie zapamiętać nowe informacje, zrozumieć powiązania między nimi.
Tracisz społecznie
Wydaje się, że ściąganie jest cool, a ściągający to spryciarz. Z czasem okaże się jednak, że kręcenie i oszukiwanie spowoduje, że inni ludzie zaczną się odsuwać od takiej osoby. Nikt nie lubi kombinatorów, którzy bez żadnego wysiłku otrzymują to, na co inna osoba musiała zapracować.
Wiesz mniej
Do znudzenia wielu nauczycieli czy rodziców powtarza mantrę „Uczysz się dla siebie, a nie dla innych”. I to jest prawda. W życiu dorosłym, wbrew pozorom, przydaje się wiedza szkolna. Chcesz wziąć kredyt? Ale nie masz pojęcia, co to procenty, czy procent składany. Oczywiście możesz skorzystać z wiedzy osób trzecich. A co by było, gdyby się okazało, że one też w szkole ściągały? Chcesz poznać nowych ludzi, ale nie masz pojęcia, o czym z nimi rozmawiać.
Zamykasz drogę do kariery zawodowej
Skończone studia, zdobyte dyplomy. Oczywiście nie samodzielnie, tylko z pomocą uczynnych ściąg i osób, które za pieniądze napisały pracę zaliczeniową. Składasz podanie do biura i nie dostajesz pracy. Szok? Teraz pracodawca nie szuka osób z papierkiem, tylko z wiedzą praktyczną. Na rynku pracy cenione są osoby chcące się uczyć, umiejące logicznie wiązać fakty. Twój mózg już tego nie potrafi tak dobrze robić, a Twoja wiedza została na jakiejś ściądze.
A na koniec krótkie pytanie do przemyślenia: Czy chciałbyś, żeby lekarz ściągał na studiach?