Praca korepetytora to przede wszystkim kontakt z innymi ludźmi, czyli uczniami. W zależności od sposobu prowadzenia zajęć, korepetytor może spotykać się z uczniem w domu u siebie, w domu ucznia lub w wyznaczonym lokalu czy miejscu publicznym. Istnieje też forma nauki online, gdzie do bezpośredniego kontaktu z uczniem nie dochodzi. Jednak w każdej tej sytuacji może dojść do różnych mniej lub bardziej niemiłych zdarzeń i przypadków. I nie będzie tu mowa o samymi problemie z nauką ucznia, lenistwie czy niechęcią do nauki. Jakie zatem inne „przeszkody” może napotkać korepetytor w swojej pracy?
Coś nie tak z odświeżaczem powietrza
Jeżeli korzystacie z komunikacji publicznej, czy chodzicie do sklepu (a zapewne każdy tam musi zajrzeć), z pewnością spotkaliście się z sytuacją, gdy druga osoba niekoniecznie rozsiewa wokół siebie piękny zapach mydła i szamponu. Doznanie mało przyjemne, w skrajnych przypadkach nawet odrzucające. Co jednak, gdy trafiacie na ucznia, który także zapomniał skorzystać z prysznica? I nie mówimy tu o jednorazowej wpadce. Wiadomo, mogło być gorąco, uczeń zabiegany po całym dniu pracy zjawia się na zajęciach. Może zdarzyć się każdemu, taka i nasza fizjologia. Ale co w momencie, gdy mało przyjemny aromat jest nieodłącznym elementem wizerunku?
Praca z takim uczniem może być trochę trudniejsza. Niestety, ale nasz mózg zaprogramowany jest na „lubienie” ładnego zapachu. W przypadku wykrycia woni, która nie znajduje się w obszarze doznań przyjemnych dla powonienia, nasze ciało automatycznie spina się, a rozum zarządza natychmiastową ewakuację na bezpieczną odległość. Oznacza to, że godzina czy dwie zajęć z „ciekawie” pachnącą osobą może stać się, mówiąc bardzo delikatnie, mało przyjemna. Jeżeli jest to incydentalne, no cóż, trzeba to przetrwać. W przypadku, gdy sytuacja powtarza się nagminnie, musicie podjąć decyzję, na ile jesteś wyczuleni na pewne zapachy. Powiedzenie komuś wprost „Słuchaj, nie pachniesz ładnie” to niezbyt dobre rozwiązanie. Nawet w gronie znajomych czy rodziny trudno czasem o zwrócenie komuś na taką kwestię uwagi. A co dopiero w stosunku do, jakby nie było, obcej osoby. Będzie to z Twojej strony niezbyt eleganckie. A może spróbować nieco sprytniej? Zawsze w tematykę lekcji można wpleść coś na temat higieny, pięknych zapachów, reakcji mózgu na takie bodźce. I to niezależnie prawie od przedmiotu, da się to zrobić. Trzeba jednak pamiętać, aby temat nie został poruszony w odniesieniu bezpośrednim do ucznia, bo można go urazić. Czasem nieprzyjemny zapach jest wynikiem choroby, różnych dolegliwości, a nie braku higieny.
Gdy napotkasz w lesie dzika…
Macie uczniów, do których przychodzicie, a w swoim domu mają zwierzaki? Generalnie ujmując zwierzęta nie są przecież niczym złym czy strasznym. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, gdy przychodzisz do domu ucznia, a tam piesek. Tyle tylko, że piesek sięga Ci prawie do pasa i nie bardzo chce się od Ciebie odsunąć. Dla otuchy gospodarz zapewnia, że poczciwina jest spokojna i chce się tylko przywitać. Nie każdy jednak musi lubić zwierzęta. Są osoby, które się ich wręcz boją. Jeżeli trafisz na taką sytuację, a uczeń nie zabezpieczy swojego włochatego kumpla w innym pokoju, nie bój się reagować. Przede wszystkim przychodzisz uczyć, a nie głaskać pieska, czy zbierać kałużę śliny ze swoich butów. Czas nauki musi być zarówno komfortowy dla Ciebie, jak i dla Twojego ucznia. Jeżeli pupil Ci nie groźny i nie masz problemów z jego obecnością, ale jednocześnie wpływa na dekoncentrację ucznia, również warto zasugerować, by ten „nadprogramowy” uczeń na czas lekcji opuścił pomieszczenie.
Trochę mniej ciekawie wygląda sprawa, gdy z powodu domowych zwierzaków, w domu nie panuje zbytni porządek i przyjemny aromat niedzielnego ciasta. Siedzenie wśród unoszącej się sierści, włoski przylepione do ubrania czy inne doznania sensoryczne, również mogą być przeszkodą. Trzeba zatem pomyśleć, gdy problem jest dokuczliwy, czy nie ma możliwości przeniesienia zajęć w inne miejsce.
Psy i koty większość osób toleruje, chociaż zdarzają się fobie czy alergie. Rzecz to całkiem normalna. Zdecydowanie większa liczba osób poczuje się nieswojo, gdy okaże się, że uczeń posiada mniej przytulne zwierzątko w postaci włochatego pająka czy pięknego dłuuugiego węża. Jeżeli terrarium znajduje się w pokoju, w którym uczycie, to może być pewien problem. W takim wypadku warto otwarcie powiedzieć o swoim strachu, bo to nic wstydliwego i zapytać o możliwość prowadzenia zajęć w innym pomieszczeniu.
Pamiętajcie również, że wszystko to działa w odwrotną stronę. Jeżeli uczycie u siebie w domu, zadbajcie by Wasze zwierzaki nie przeszkadzały w zajęciach. Dobrze też zagadnąć ucznia, czy biegający piesek lub śpiący na parapecie kot, nie będzie problemem.
A teraz idziemy na jednego
Czy zdarzyło Wam się, że na spotkanie uczeń przyszedł „wczorajszy” bądź wyraźnie wskazujący? Co z takim człowiekiem zrobić?
Decyzja o prowadzeniu zajęć zależy całkowicie od Was oraz od stanu ucznia. Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji u ucznia niepełnoletniego wskazany jest natychmiastowy kontakt z jego rodzicami. Po pierwsze takiej osobie nie można sprzedać alkoholu, więc sama go nie kupiła. Po drugie, choć miejmy nadzieję, że nie, podejrzenie upojenia może spaść na Was.
Warto pamiętać, że mózg w stanie odurzenia pracuje zupełnie inaczej. Lekcja z uczniem, który coś spożył, nie będzie zbyt efektywna, a i zapewne mało co w głowie pozostanie. Czasem na forach w dyskusjach można znaleźć opisy takich sytuacji. Wielu korepetytorów podkreśla wówczas, że wszystko zależy od ilości promili we krwi i czy uczeń „kontaktuje”. Czy takie założenie, że uczeń wczorajszy albo trochę tylko podpity jest dobrym materiałem do edukowania go, jest słuszne? Musicie ocenić to sami. Sprawa na pewno jest trudna, skomplikowana i nie ma jednego rozwiązania. Z całą jednak stanowczością można stwierdzić, że uczeń pijany powinien być natychmiast odesłany do domu.
Moje serce szybciej bije na twój widok
Domyślacie się o czym mowa? Z jednej strony miło, ujmująco, łechta to ego. Z drugiej dziwnie i może prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Zadurzenie, fascynacja, bo na początku to raczej nie miłość, wcale nie jest tak rzadko spotykana w relacji uczeń – korepetytor. Co ciekawe, może dotyczyć obu stron. Co jednak, gdy uczeń wyraźnie daje sygnały świadczące o swoich uczuciach, a Ty tego nie odwzajemniasz?
Sprawa dość ciężka, bo wymaga niezwykłej delikatności. Szczególnie, gdy zakochaną osobą jest nastolatek. W tym wieku hormony buzują, uczucia szaleją, a większość z nich młody człowiek uznaje za „miłość do grobowej deski”, choć wcale tak nie jest. Dlatego tak istotne jest, aby zapał ten zdusić w zarodku jednocześnie nie niszcząc świata nastolatkowi. Ważną kwestią jest zawsze zachowanie pewnego dystansu i utrzymywanie relacji czysto zawodowych. Zbytnie spoufalanie się, kumpelstwo, może być odbierane przez drugą stronę jako zachęta i zaproszenie. Oczywiście mówimy tylko o sytuacjach, gdy uczeń wyraźnie wykazuje większe zainteresowanie swoim nauczycielem niż przedmiotem. Ile sytuacji, tyle rozwiązań. Można szczerze i uczciwie porozmawiać i wyjaśnić, że takie zachowanie Cię krępuje, przeszkadza lub zwyczajnie w świecie jest niestosowne. Można ignorować, licząc po cichu, że tak samo jak szybko miłość przyszła, to tak samo odejdzie. W skrajnych przypadkach, w przypadku uczniów dorosłych, gdy uczeń staje się zbyt napastliwy, konieczna może okazać się rezygnacja z zajęć. Jak to mówią, serce nie sługa, rozumu nie słucha ;)
Te zajęcia są głupie, a pani jeszcze głupsza
Zawsze podkreślamy, że jakość świadczonych przez korepetytora usług jest kluczem do jego sukcesu. Każdy zadowolony uczeń, czy jego rodzic, to potencjalna reklama, która stanie się źródłem nowych uczniów. Zdarzają się jednak momenty, gdy mimo wszelkich starań, prowadzenia urozmaiconych zajęć, uczeń nie jest zadowolony. Ma oczywiście do tego prawo. My również nie musimy być zadowoleni z nowej fryzury, mimo że wykonał ją mistrz fryzjerstwa i jest hitem obecnego sezonu. To odczucie subiektywne i nie u każdego będzie takie samo. Nie będziemy tu jednak poruszać kwestii niezadowolonych uczniów, gdy faktycznie w komunikacji coś poszło nie tak lub styl nauki korepetytora nie odpowiadał osobie uczącej się.
Wyobraźcie sobie jednak sytuację (mamy nadzieję, że tylko wyobraźcie i nie doświadczyliście jej na sobie), że uczycie dziecko, które biegnie do rodziców na skargę na Was. Lekcje prowadzicie za zamkniętymi drzwiami lub uczeń przychodzi do Was, rodzic nie ma żadnej możliwości zweryfikowania, co na zajęciach się dzieje. Słyszy jednak od swojej pociechy komunikat, że nauczyciel krzyczy, nie tłumaczy, źle tłumaczy, irytuje się, wyzywa i pewnie jeszcze tysiąc innych powodów. Przy czym faktycznie nie macie sobie nic do zarzucenia, stajecie na głowie, żeby dziecku z nauką pomóc, jesteście oazą cierpliwości. Jak reagować na taką sytuację?
W przypadku nauki dzieci, nastolatków, osób które wiadomo, że nie płacą jeszcze samodzielnie za swoje zajęcia, warto trzymać stały kontakt z opiekunem. Bieżące informowanie o postępach, przerabianym aktualnie materiale czy zachowaniu ucznia na zajęciach, w większości pozwoli uniknąć takich sytuacji. Dziecko często może powiedzieć nieprawdę, lub coś podkolorować, ponieważ nie chce mu się chodzić na zajęcia dodatkowe. W końcu w tym czasie mogłoby ganiać po podwórku z kumplami, a nie siedzieć na głupią matmą, czy uczyć się angielskiego. Ewentualny problem z uczniem po części można przewidzieć nad podstawie jego zachowania na zajęciach. Jeżeli co chwilę podkreśla znudzenie, komunikuje, że zajęcia są do niczego, bo szkoda marnować na naukę czas, to wiedz, że coś się może kroić. Wtedy dobrym rozwiązaniem jest delikatna rozmowa z rodzicem na temat motywacji dziecka do nauki. Może okazać się, że tylko tak mówi i marudzi, a może faktycznie trzeba zastosować dodatkowe techniki motywacyjne, aby nauka stała się przyjemnością a nie okropnym obowiązkiem. Sam korepetytor również powinien co jakiś czas rozmawiać ze swoim uczniem, pytać jakie formy nauki sprawiają mu radość, a co go nudzi, irytuje, złości. W końcu każdy z nas jest inny i styl nauki powinien być dopasowany do ucznia, a nie odwrotnie. Pamiętajcie jednak, że pisząc tu o narzekaniu na korepetytora i naukę zakładamy, że faktycznie dziecko wymyśla i nie ma uzasadnionych podstaw do zgłaszania i sygnalizowania rodzicom nieprawidłowości podczas lekcji.
To tylko kilka niespodzianek, które możecie spotkać na swojej drodze ucząc innych. Jeżeli trafiliście na inne problemy, może zabawne, a może niekoniecznie, piszcie o nich w komentarzach. Dodajcie też informację, jak poradziliście sobie w danej sytuacji. Niech to będzie wskazówką dla innych korepetytorów.